
Emilia & Marcin. Sesja małżeńska przy zachodzie słońca
Kto powiedział, że po czterech latach od ślubu nadal nie jest romantycznie? Zwłaszcza, gdy ma się duszę romantyczki jak Emilka oraz dużo fantazji jak Marcin. To połączenie wyjątkowe. Nadal patrzą sobie w oczy z niegasnącym żarem. O sesji rozmawialiśmy dużo wcześniej, wystarczyło tylko wybrać moment. To był ten dzień! Upalny, z pięknym wieczorem. Nic nie zapowiadało deszczu. Zadzwoniłam do uroczych Rogali i zapytałam, czy dadzą radę wpaść do Supraśla na sesję w plenerze. Zebrali się raz dwa i wieczorem po 19.00 ruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca. Daleko nie trzeba było krążyć, bo w Supraślu gdzie nie wyjdziesz, tam pięknie;) Czyli znów zdjęcia bez przygotowań, wielkich przemyśleń i koncepcji. Miało być naturalnie i tak wyszło. A podczas sesji, patrząc na tych cudownych, zakochanych w sobie ludzi, aż zatęskniłam za ramionami męża. O miłość trzeba dbać każdego dnia, czego uczą poprzez zwykłe gesty, Emilka i Marcin. Jesteście wspaniali!