
Anhelina. Historia jednej kawy w Gram Off On
Gdy weszłam po raz pierwszy do nowego Gram Off On‘u w Białymstoku (Magda i Marcin przenieśli go z ul. Malmeda na Sienkiewicza, zachowując charakterystyczny sznyt vintage), od razu wymarzyłam sobie tam sesję kobiecą. Widziałam ją oczami wyobraźni, wiedziałam w jakim miejscu usiądzie modelka, delektowałam się światłem: raz ostrym z okna, raz miękko rozproszonym w drugiej sali. Ciepło cegły, naturalne, wytarte kolory. Teraz tylko odszukać dziewczynę z mojej wizji! Długo nie musiałam czekać. Któregoś razu do stolika podeszła ona. Anhelina. Przyniosła mi kawę. Pracuje w tej klimatycznej kawiarni. Nagle wszystko ułożyło się w całość. Brakujący puzzel został odnaleziony. Anhela tak bardzo pasuje do tego miejsca, jest jego częścią. Dodaje mu sobą wdzięku i lekkości. Zachwyciła mnie dziewczęcością, urzekającą delikatnością, ciepłem bijącym z jej oczu i każdego gestu. Jak tylko się zapoznałyśmy, od razu zapytałam, czy zechce mi pozować. Kiwnęła głową bez zastanowienia, jakby to była jej naturalna, codzienna rola:) Efekty naszego godzinnego spotkania do zobaczenia poniżej. Podczas sesji Anhela, mimo że nie była w pracy, pokazywała mężczyznom, gdzie mają postawić stoliki, które akurat wnosili. Widać, że twardo stąpa po ziemi, choć w jej spojrzeniu kryje się lekkość anioła. Dlaczego Anhela podczas jednej sesji występuje w tzrech różnych zestawach ubrań? Nie mogłam się zdecydować, w czym wygląda piękniej. W każdej wersji pokazywała inną cząstkę siebie:)