fbpx

Supraśl. Home sweet home

Najbardziej lubię, gdy śpi. Pozornie, bo śpią tylko ludzie. Przyroda śpiewa, pachnie, tętni pełnią życia. Tylko trzeba wstać bardzo wcześnie, by tego doświadczyć. Wschodzące słońce zalewa Supraśl złotem i jeśli uda się trafić akurat na taki brzask, już nawet kawa nie jest potrzebna do przebudzenia. Energii wystarczy na cały dzień. Takiej kosmicznej, naturalnej, pierwotnej.

To nie jest tak, że jako mieszkanka Supraśla, nie lubię turystów. Bardzo ich lubię i zawsze ochoczo zapraszam tu do nas. Wiecie, to jest trochę tak, że goście jeszcze bardziej uświadamiają, w jak niezwykłym miejscu przyszło się nam żyć. Cieszą mnie weekendy, gdy miasteczko wygląda jak letni kurort, z wakacjuszami korzystającymi z tutejszych dobrodziejstw: natury, spacerów, zabytków, kuchni. Ja wtedy raczej daję im wolną przestrzeń, sama czmychając gdzieś dalej. Niech korzystają z tych miejsc w restauracjach, o które trochę trzeba powalczyć, bo zawsze jest tłoczno. Turystyka podnosi ceny, to oczywiste. Jesteśmy świadomi, że aby zjeść w supraskiej knajpce, musimy zapłacić często więcej niż w Białymstoku. Sezon trwa jednak krótko i restauratorzy przecież muszą się jakoś utrzymać. Supraślanie i tak nie korzystają za bardzo z lokalnej gastronomii, bo sami gotują w domach, a jeśli już wychodzą, to wybierają dalsze miasta: Białystok, Tykocin, Sokółkę itd. Cudze chwalicie, swojego nie znacie – może i tak, ale to chyba normalne, że ciągnie do tego, co niecodzienne.

Pewnie, że chciałabym żyć w miasteczku, w którym na wzór francuskich, włoskich czy portugalskich, społeczność spotyka się na espresso z rana przed pracą, a wieczorami biesiadują razem do późna. Wiem, że w Polsce to nie jest realne i trzeba się z tym pogodzić. Dlatego mieszkańcy znają się po prostu z ulicy, sklepu, kościoła, szkoły, urzędu. Raczej przyziemne życie;) To się trochę odbija na frekwencji podczas wydarzeń kulturalnych. Ciężko jest zmobilizować miasteczko, by wspólnie świętowało. Trudną więc rolę ma gmina, by mieszkańców integrować i formować społeczność z prawdziwego zdarzenia.

Zamiast jednak narzekać, bo zawsze coś się znajdzie, lepiej jest chwalić. Lubię w Supraślu to, że wszędzie mam blisko. Do sklepu nie muszę jechać samochodem, bo o wiele przyjemniej jest rowerem lub pieszo. Gdy chcę pooddychać olejkami eterycznymi lasu, mam go bardzo blisko. Poranny jogging? Tras mam wiele, a każda malownicza. Ze specjalistycznych usług korzystamy raczej w Białymstoku, co jest też plusem, by się wyrwać do miasta, gdy ktoś nie pracuje w nim na co dzień.

Jest trochę tak, że mieszkając w pięknym miasteczku, można znać go mniej niż goście, którzy do niego przybywają i je dogłębnie eksplorują. Zachwyt i wiedza turystów przynoszą korzyść dla samych mieszkańców, zachęcając ich do odkrywania tego, co przesłania im codzienność.

Zapraszam do odkrywania Supraśla poprzez moją inną stronę, dedykowaną już tylko samemu miasteczku: Baśniowy Supraśl. 

 

Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz
Twój komentarz

NAME
EMAIL
WEBSITE
COMMENT